31.5.09

Topolánek w rozkroku

Mirek Topolánek, który jeszcze parę tygodni temu skutecznie przekonał czeskich senatorów do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego niespodziewanie ogłosił, że "ten dokument jest martwy".

"Uważam, że bez względu na to, czy Traktat Lizboński będzie ratyfikowany, czy nie, dokument ten jest już martwy. Nie odpowiada on ani międzynarodowej, ani europejskiej rzeczywistości XXI wieku. Kluczowa debata nad przyszłym charakterem Unii jest dopiero przed nami" - ogłosił były czeski premier.


Dziś w czeskiej telewizji Topolánek próbował łagodzić swoje stanowisko, mówiąc, że pozostaje zwolennikiem ratyfikacji i chciałby, żeby czeski prezydent Václav Klaus podpisał traktat. Mimo wszystko, spłynęła na niego krytyka nie tylko z ust lidera socjaldemokratów Jiřego Paroubka, ale również ze strony szefa Partii Zielonych, byłego koalicjanta Topolánka, Martina Bursika.

"Jestem tym stwierdzeniem bardzo zaskoczony i, muszę przyznać, trochę wstrząśnięty. (...) Myślę, że to bardzo silny sygnał dla wyborców na tydzień przed wyborami, kiedy Topolánek mówi, że jego partnerem jest polskie Prawo i Sprawiedliwość - partia fundamentalistyczna, która w Polsce agituje na rzecz kary śmierci, kryminalizuje homoseksualistów, sprzeciwia się aborcji" stwierdził szef Partii Zielonych Martin Bursik.

W piątek podczas kongresu Prawa i Sprawiedliwości w Krakowie doszło do jednego ze spotkań inaugurujących powstanie nowej frakcji w Parlamencie Europejskim. Poza PiS mają do niej należeć Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) pod przewodnictwem Topolánka i brytyjscy konserwatyści Davida Camerona.

Zdaniem Mirka Topolánka przyszła frakcja powinna działać na rzecz "Europy wolnej i elastycznej".
"Unii, w której każde państwo sam wybiera stopień swojej integracji we wspólnych politykach". Jak zaznacza, nie chodzi mu przy tym o podział UE na twarde jądro i kraje peryferyjne.

"Nikt nikomu nie zabrania głębszej integracji, ale z drugiej strony, nikt nikogo do głębszej integracji nie zmusza. Trzeba natomiast podkreślić, że aby taki mechanizm współpracy zadziałał, kraje muszą zgodzić się co do najmniejszego wspólnego mianownika, który będzie definiował kompetencje i reguły wiążące dla wszystkich" - stwierdził były czeski premier.